Wywiad ze ślonskim architektem – Przemo Łukasik
Ło nojgryfniyjszych architektonicznych maszketach, robocie architekta na Ślonsku, godce i inkszych tymatam rozprawiomy z Przemo Łukasikiem. Przi okazji werci sie zoboczyć co pocho ze swoimi kamratami w Medusa Group!
1. Czym je dlo Ciebie Ślonsk i ślonsko godka?
Śląsk to moje miejsce na ziemi i środowisko, w którym się wychowałem, w którym uczyłem się życia. Stąd wyruszam w świat i tu wracam. Śląska „Godka” nigdy nie była moją najmocniejszą stroną. Choć miałem z nią kontakt na co dzień, rozumiem ją i bardzo szanuję, jednak sam rzadko się nią posługuję. Zazwyczaj, kiedy chcę podkreślić skąd pochodzę czy dobitnie coś skomentować, wówczas śląska godka jest bardzo pomocna.
2. Czamu żeś wybroł Bytom? Nojprzód jako miyjsce zamieszkanio, a potym coby z kamratem łodewrzeć pracownia Medusa Group? To Bytom mnie wybrał. Tu się urodziłem i wychowałem. Nawet jeżeli to miejsce porzucałem choć na chwilę, tęskniłem i wracałem do niego. Pracownię przenieśliśmy z gościnnych Gliwic, do Bytomia, bo tu znaleźliśmy starą poprzemysłową przestrzeń, która dawała nam autentyczną i ważną dla nas substancję do twórczej pracy. To na niej testowaliśmy rozwiązania, które później mogliśmy proponować naszym inwestorom.
3. Jak sie miyszko w Bolko Loft – downyj lampowni? Je to prowda co łodwiedzajom Wos wycieczki sztudyntów architektur z cołkigo Świata (choby i z Japonii)?
Mój Knaifeld zamieniłem na dzielnicę Bolko. Wraz z rodziną mieszkamy tu już blisko 17 lat. Tu urodził się mój najmłodszy syn i tu, wraz ze starszym dorastają. Mieszkanie w poprzemysłowym budynku musi być szczere, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Nie jest to przestrzeń dla wszystkich, nawet jeżeli zwiedza się ją z zainteresowaniem, to aby na co dzień w nim żyć trzeba je kochać, szanować i rozumieć. Dla nas to po prostu dom. To wszystko mówi. Tu wracamy z pracy, z podróż, to za nim tęsknimy, kiedy jesteśmy w Warszawie, Paryżu czy Bangladeszu. Stale odwiedza nas dużo „turystów”. Czasem robią to dyskretnie, czasem mniej, pstrykają zdjęcia. Zazwyczaj to miłe kiedy np. maluchy z przedszkola, z nauczycielem i książką „Domek” w której znalazł się Bolko_loft pytają nas jak się nam w nim mieszka. Zdarzają się seniorzy, studenci architektury z Polski, Austrii, Francji, Niemiec czy nawet odległego Maroka. Tu w Bytomiu. To miłe. Z przyjemnością gościmy tu przyjaciół, ale i partnerów, z którymi planujemy wspólne projekty. Kilka lat temu spędziliśmy wspaniały wieczór z Elizabeth Diller i Ricardo Scofidio.
4. Nojlepszy budulec dlo architekta na Ślonsku i czamu to je cegła?
Architekt zawsze pracuje z przestrzenią w określonym celu. Ja nie wiążę się z jednym materiałem i jedną technologią. Śląsk i śląska architektura zawsze jednak przemawiała do mnie swoją praktycznością, uniwersalnością i odwagą w synchronizowaniu się ze współczesnością. Dlatego typizacja, prefabrykacja, stosowanie materiałów surowych, szczerych, czasem brutalnych, ale zawsze praktycznych i ekonomicznych jest dziś bazą dla wielu projektów nie tylko na Śląsku.
5. Robota architekta na Ślonsku, a kaj indzij sie czym róźni? Eli to je to samo, bez wzglyndu na miyjsce?
Praca architekta jest zawsze zadaniem bardzo odpowiedzialnym. Musi bazować na szacunku do klienta, miejsca i przestrzeni, którą wypełni. Na Śląsku i ze Ślązakami, trochę łatwiej, bardziej intuicyjnie nawiązujemy kontakt. Skromny budżet nie jest przeszkodą, a raczej ciekawym i twórczym wyzwaniem.
6. Kiej byś mioł pedzieć jaki je jedyn nojgryfniyjszy architektoniczny maszket to co by to boło i czamu?
Jest wiele budynków, które uważam za ważne. Wśród nich są te, które znajdujemy w książkach o architekturze i słyszymy o nich na wykładach; ale ja uwielbiam te, które są mijane przez nas na co dzień, w których niewielu dostrzega piękno. Tak było właśnie z Bolko Loftem, który z czasem stał się ikoną publikowana w książkach. Już jako dziecko zwracałem na niego uwagę. Przez długi czas był jednak takim niechcianym, odtrąconym przez ludzi obiektem. Elektrociepłownia Szombierki, Szyb Krystyna to niewątpliwie arcydzieła, które najlepiej pokazują to co najbardziej cenię w śląskiej architekturze. Niestrudzenie szukam dla tych budowli nowych funkcji, próbuje zainteresować nimi, aby inspirowały nie tylko moje pokolenie, żeby przetrwały dla kolejnych. To nasza śląska historia, zawiła, niejednoznaczna i pogmatwana ale nasza.
7. Trocha industrialnych zabytków na Ślonsku je odratowanych ale sztyj moc tracemy. Czamu podug Ciebie sie tak dzieje? Łod czego zależy co wróci do życio, a co je nie do odratowanio?
Wszystko jak zawsze zależy od nas. Nie ode mnie, ale od nas wszystkich. Od historyków, polityków, przedsiębiorców, ale też zwykłych Ślązaków. Na nowo stajemy się społecznością ludzi, którym zależy na tym co nasze, na tym co tworzy i tworzyło naszą przeszłość… nasz świat. Codziennie poznaje wspaniałych ludzi, którzy starają się ratować naszą przeszłość, aby przyszłość miała dobrą bazę, fundament do wzrostu. Wierzę, że dzięki nim mamy nadal szansę na zachowanie ciągłości śląskiej tradycji i ziedzictwa. Tylko dzięki takim ludziom ECS, Szyb Krystyna, Wieża Ciśnień w Bytomiu i Gliwicach, Nikiszowiec, Bobrek i Rozbark przetrwają. Kiedyś służyły nam dziś potrzebują naszej pomocy.
8. Co na Ślonsku było (chałpa, werk, zomek), a już tego ni ma o czym werci sie wspomniyć?
Wiele jest takich obiektów. Część utraciliśmy w wyniku celowych działań, a część bezmyślnie, bez refleksji na temat ich wartości. Dzisiaj warto skupić się jednak nad tymi, co jeszcze mamy, na wartościowych budynkach, które trwają i tworzą panoramę naszych śląskich miast i miasteczek. To o nich musimy myśleć, bo za chwilę mogą zniknąć bezpowrotnie z naszą architektoniczną tradycją. Na szczęście następuje pewien renesans wartości lokalnych w społeczeństwie, ale nadal zbyt słaby wobec innych sił.
9. Jaki je nojgryfniyjszy industrialny budynek na cołkim Ślonsku?
Wierzę, że jednym nich jest ECS w Bytomiu. Tu nie chodzi o piękno, ale o potencjał jaki marnujemy. Takie przemysłowe katedry budowały naszą ojczyznę i nie możemy ich zaniedbywać.
10. Jaki bydzie wyglondoł Ślonsk za 20 lot?
Śląsk zawsze był, jest i będzie miejscem ludzi odważnych. Potrafiliśmy zawsze umiejętnie adaptować się do nowych okoliczności politycznych, ekonomicznych czy kulturowych. Nasza historia dowodzi, że jesteśmy wierni, ale i ambitni, nie czekamy na to co nam dadzą inni; jesteśmy gotowi wypracować to sami. Dlatego nie boję się o przyszłość tego regionu i ludzi, którzy go tworzą. Śląsk będzie nowoczesny jak zawsze i jak zawsze gotowy do zmiennego rytmu i ciężkiej pracy.
11. Łopowiedzcie nom trocha ło projekcie klopsztanga kiery żeście kludzili w 2011 roku.
To przedmiot, którego używam jako przykład, aby opowiedzieć, co dla mnie znaczy projektowanie. W tym przedmiocie zaklęta jest prostota a zarazem ogromne bogactwo zastosowań. Klopsztanga, to oczywiście jeden z symboli mojego śląskiego dzieciństwa i dorastania. To ciągle zaproszenie do zabawy dla „bajtli” ale i inspiracja dla dojrzałych projektantów. To w końcu kawałek historii mojego Śląska. To słowo, które nie przetrwa, jeśli nie pokażemy światu, że te cztery zespawane rury, nadal mogą służyć do czegoś więcej niż tylko trzepania dywanów. Ja zapamiętałem ten przedmiot wielofunkcyjnie. Trzepałem na nim dywany co sobotę, ale na co dzień służył mnie i innym dzieciakom z podwórka do zabaw, które ograniczała tylko nasza wyobraźnia.
Co byś na to pedzioł?